Dieta mamy w czasie karmienia piersią, to temat, który wraca jak bumerang..
Znacie na pewno różne “zalecenia”, na temat produktów, których kobieta karmiąca jeść nie może, nie powinna, powinna unikać, nawet nie powinna na nie patrzeć itd..
Kiedy myślę o temacie diety mamy karmiącej piersią, to przypomina mi się poporodowy pobyt w szpitalu. I przypominają mi się dwie sytuacje:
Po pierwsze widok wózka w szpitalnym korytarzu oddziału położniczego.
Taki wózek, na który odstawia się talerze po posiłkach. Na większości talerzy po jednym ze śniadań pozostały kawałki zielonego ogórka..
Po drugie rozmowa pomiędzy jedną z mam a młodą położną, na temat powodów niepokoju noworodka.
Powodem miał być niewątpliwie owocowy jogurt na który pozwoliła sobie ta mama. Nie potrzeba przytulenia, nie głód, nie nie.. na pewno jogurt. Położna przyznała że brała niedawno udział w szkoleniu laktacyjnym m.in. dotyczącym diety karmiącej mamy. Mówiono o aktualnej wiedzy na ten temat, mówiono o tym że karmiąca mama nie musi przestrzegać specjalnej diety eliminacyjnej. Ale i tak zdaniem tej położnej jogurt był głównym winowajcą płaczu dziecka.
Czy któraś z Was nie spotkała się nigdy z pytaniami albo poradami na temat tego co można jeść?
Czy można ogórka, kiszoną kapustę, paprykę, razowe pieczywo, brokuły, (wstaw co usłyszałeś/aś)? Czy można napić się kawy? Herbaty? A plasterek cytryny? A miód? A wody gazowanej?
Przeróżne zalecenia znajdziemy w ulotkach, usłyszymy w szpitalu, przychodni, od znajomych i (!!!) nieznajomych, no i oczywiście znajdziemy w internecie.
To jak to jest? Jaka powinna być dieta mamy w czasie karmienia piersią?
Bardzo polecam przeczytanie tego dokumentu.
Bardzo jest to ciekawe bo rozwiewa wiele wątpliwości i obala wiele mitów, a co ważne jest to oficjalne Stanowisko Grupy Ekspertów dotyczące żywienia w okresie karmienia piersią.
Co więc mówią Eksperci o diecie w czasie karmienia piersią? Co warto zapamiętać?
- W okresie laktacji zwiększa się zapotrzebowanie kaloryczne (około 500kcal, chociaż wg WHO może to być mniej, +10% zapotrzebowania kalorycznego w przyapdku niskiej aktywności fizycznej lub +20% dla średniej lub dużej aktywności fizycznej).
- Szczególnie powinnyśmy w tym czasie zadbać o odpowiednią ilość wapnia, jodu, witaminy D, żelaza i kwasów tłuszczowych wielonienasyconych w diecie.
- Nie ma powodu stosowania diety eliminacyjnej na zapas! Eliminacja potencjalnych alergenów nie ma wpływu na pojawienie się alergii u dziecka, może raczej przyczynić się do zwiększenia ryzyka pojawienia się alergii.
- Jeżeli dziecko ma objawy kolki to nie oznacza to że matka musi stosować dietę bezmleczną lub bezlaktozową! Kolka nie jest też uzasadnieniem przerwania karmienia piersią i stosowania sztucznych mieszanek mlekozastępczych.
- Można pić napoje zawierające kofeinę ale zaleca się ograniczenie ilości kofeiny do 300 mg dziennie. kawa ma 70-80mg kofeiny w filiżance, a więc 3-4 kawy dziennie są dopuszczalne 🙂 (pamiętajmy że kofeina zawarta jest też w herbacie, napojach typu cola, czekoladzie i innych produktach. zajrzyj)
- Korzystne jest wypijanie około 2,5-3 litrów płynów dziennie. Płynów w sumie, nie tylko wody.
Dieta mamy karmiącej piersią – niedożywienie
Bardzo ciekawa moim zdaniem jest część dotycząca niedożywienia. Z badań wynika że niedobory w diecie matki nie mają wpływu na skład mleka, a jedynie na niedobory w jej organizmie. Tym bardziej dbaj o swoją dietę, jedz i nie głoduj bo to odbije się w pierwszej kolejności na Twoim zdrowiu i samopoczuciu.
Nie dajmy sobie wmówić że każda zła albo wątpliwa rzecz dotycząca zdrowia dziecka to wina naszej diety, bo szczerze mówiąc faktycznie ma ona niewielki wpływ na skład mleka.
Więcej o diecie mamy w czasie karmienia piersią przeczytasz we wpisie – cebula, czosnek i kalafior, czyli dieta mamy karmiącej (znowu), w Kwartalniku Laktacyjnym i na stronie femaltiker.
A jeśli wolisz posłuchać to mam też film na ten temat!
Możesz też posłuchać tego nagrania NA SPOTIFY
Komentarze pod artykułem
Mi też położna środowiskowa zostawiła listę zakazanych produktów, bo wzdymają, alergizują itd. Moja Mama i babcia to się za głowę złapały, jak zobaczyły jak kombinuję przy rodzinnym obiedzie. Przy kolejnym dziecku zdecydowanie sobie odpuszczę, przy zachowaniu zdrowego rozsądku naturalnie.
[…] jeżeli interesuje Cię ten temat zajrzyj też TUTAJ […]
A mleko krowie? Szkodzi na skórę dziecka? Nabiał?
Świetna strona 🙂
dziękuję za miłe słowa 🙂
Mleko krowie szkodzi tylko w przypadku gdy dziecko ma alergię na białko mleka krowiego (zwaną potocznie skazą białkową)
jejku, z tym paleniem to mnie zaskoczyłaś! a te różne tam syfy nie przechodzą do krwi (i do mleka), nikotyna na przykład?
znaczy, nie uznałam karmienia i palenia za idealne połączenie, ale gdybym mogła zapalić chociaż raz w miesiącu to by znacząco podniosło moją jakość życia.
więc się zastanawiam, bo wydawało mi się, że to straszne zło.
Ja absolutnie nie zachęcam do palenia, najlepiej nie palić 🙂 , ale fakt jest taki, że według opinii Polskich Ekspertów ( link ) lepsze dla dziecka jest karmienie piersią nawet przez mamę, która od czasu do czasu wypala papierosa, niż narażenie na substancje z dymu papierosowego i zakończenie karmienia piersią. Najwięcej szkodliwych substancji znajduje się w dymie tytoniowym, a więc zasada dla wszystkich rodziców (palących i niepalących) jest taka, żeby chronić dzieci przed dymem! Nie palić w domu, nawet na balkonie. A jeżeli mama karmiąca pali papierosy, to powinna to robić po nakarmieniu dziecka, i NIGDY w jego obecności.
W szpitalu jadłam jogurty, serki i pomidory, a po powrocie do domu wszystko 🙂 kapusta, truskawki, orzechy, kakao czy cytrusy. I nic 😉 moje dziecię ma 4 miesiące i ani razu nie mieliśmy żadnego brzuszkowego problemu czy kolki, nie dawałam żadnych espumisanów itd 🙂
W Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkam, dodaje sie do tego: palic tylko na zewnatrz, zakladac do palenia przeznaczona wylacznie do tego celu odziez wierzchnia (jakis plaszcz, sweter etc.), ktora nalezy zdejmowac przed kontaktem z dzieckiem, po paleniu umyc rece i twarz. To samo zaleca sie innym osobom opiekujacym sie dzieckiem. Coraz wiecej mowi sie o szkodliwosci ‘third-hand smoking’ (nie wiem, czy jest juz polski termin), czyli tego, co osadza sie na skorze, wlosach i ubraniu palacza. Sama nigdy nie palilam 🙂
Pamiętam, że karmienie stało się dla mnie traumą. Moje dziecko miało dość często kolki i w pewnym momencie miałam wrażenie, że jadam już tylko ryż i marchewkę. Mieszkałam z mamą, ktora od początku powtarzała mi: żadnej surowizny, tj. surowych warzyw, cytrusów, ostrych przypraw, broń Boże wędzonych ryb, bo podobno kiedyś jakaś jej znajoma straciła dziecko, bo mu to zaszkodziło, nic ciężkostrawnego… czyli ogólnie biszkopty, herbatniki, drób i gotowane mamałygi prawie bez smaku. I ciągłe poczucie winy i wyrzuty, że coś robię nie tak. A apetyt miałam niemożliwy, chodziłam zła i przybita.
Niestety prócz wzdęć u dziecka pojawiły się zaparcia, czasem nawet po 7 dni. I znów nerwy i jakieś pomysły na lewatywy domowej roboty. A potem okazało się, że ten cholerny ryż i marchewki są zwyczajnie zapierające i może to było powodem połowy kłopotów.
O tym, że dziecko ma plamy na buzi, bo to od mleka i nabiału też wiele razy słyszałam. Więc też mi pediatra i tego odradzała.
Teraz jestem w końcówce drugiej ciąży, mam wywalone na połowę tych głupich rad, mieszkamy sami i zamierzam wszystkie te pomysły między bajki włożyć. Tak samo jak karmienie piersią nie jest najpiękniejszą w życiu sprawą (bolące plecy, cycki, wiecznie dobierający się do mnie dzieciak, nawet w środku nocy), tak samo nie spowodowało, ze mój syn jest okazem zdrowia, o czym przekonują na każdym głupim portalu. Poszedł do przedszkola i choruje jak każdy inny dzieciak w jego wieku, a nawet częściej, choć wisiał na cycu 15 mcy. Uznaję, że jest inteligentny, ale to raczej nie zasługa mleka (o czym też mozna przeczytać), a czasu który z nim spędzamy na zabawie, czytaniu i nauce.
Polecam mamom zdrowy rozsądek i kierowanie się intuicją.
„Dieta w czasie karmienia piersią powinna być normalną dietą, podobnie jak dieta każdego zdrowego człowieka!”
Zbytni hura optymizm bije z Pani wpisu. Zapomniała Pani o tym, że rodzi się coraz więcej alergików i nie można tego bagatelizować! A dla alergika podstawą jest odpowiednie eliminacyjne żywienie i zadbanie o stan flory bakteryjnej jelit. Rzeczywiście jest to tekst dla zdrowych ludzi! A ile jest teraz zdrowych osób??? Jeżeli potencjalna mama ma na przykład „tylko” Hashimoto a tata „tylko” alergię na pyłki to mają bardzo duże szanse na urodzenie dziecka alergika. A odpowiednia dieta już w ciąży i po porodzie podczas karmienia może tą szansę zminimalizować. Dla alergików polecam książki Bożena Kropka „Pokonaj alergię”, Susanne Bennett „Jak zwalczyć alergię w 7 dni” oraz blogi mądrych dietetyków, którzy specjalizują się w alergiach i nietolerancjach pokarmowych. Moje dziecko reagowało bardzo mocno wzdęciami i bólami brzucha, krwią utajoną w kale, na niektóre produkty spożywane przeze mnie w okresie karmienia piersią. Dieta eliminacyjna dostosowana do indywidualnych potrzeb towarzyszy mojej rodzinie codziennie i dzięki niej moje dziecko rozwija się prawidłowo.
Nie zapomniałam. Wiem o tym, mam do czynienia z dziećmi i rodzicami i wiem że część z nich potrzebuje pewnych modyfikacji i dopasowania diety do stanu zdrowia. Tylko że nadal nie oznacza to, że każda matka w czasie laktacji potrzebuje mieć dietę eliminacyjną, która wyklucza produkty potencjalnie alergizujące, potencjalnie wzdymające, o wyrazistym smaku itd. Mleko nie powstaje bezpośrednio z tego co zjada matka, błonnik powodujący wzdęcia nie przedostaje się do pokarmu, nawet profil kwasów tłuszczowych w diecie, który ma pewne znaczenie dla składu mleka mamy nie wpływa na mleko natychmiast.
Moim dzieciom też zdarzały się reakcje na produkty które jadłam w czasie karmienia piersią, ale moje prywatne doświadczenie nie oznacza, że wszystkim kobietom w czasie laktacji będę polecać stosowanie diety np bez owoców morza po których mój syn miał wysypkę.
Jest wiele źródeł na które warto się powoływać.
Pani Małgorzato, gdzie znajdę rzetelne informacje dotyczące diety eliminacyjnej w przypadku alergii na białko mleka krowiego? Przy kolkach lekarz kazał mi odstawić nabiał. Stan dziecka rzeczywiście się poprawił. Syn ma w tej chwili 3 miesiące i kolek brak, tylko nie wiem czy jest to wynikiem odstawienia nabiału przeze mnie czy po prostu układ pokarmowy dziecka jest juz dojrzalszy? Może niepotrzebnie jestem na diecie eliminacyjnej? Jak mądrze do tego podejść? Gdzie przeczytać rzetelne informacje? Będę bardzo wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam serdecznie
[…] https://malgorzatajackowska.com/2014/03/11/o-ryzu-i-gotowanej-marchewce-czyli-dieta-mamy-karmiacej/ […]
Ja to sie nasłuchalam, ze golabka mam zjesc bez kapusty bo synek bedzie mial kolki. Cytrusy nie bo uczula. Pomidory, orzechy, czekolada, brokul, cebula, czosnek i wiele innych. A no i zero smazonego. A pierwsze co zjadlam jak wyszlam ze szpitala to był schabowy z ziemniaczkami i mizeria. Maluszkowi nic nie bylo ? oczywiscie to rodzina mówiła ze nic nie mozna. (Zwlaszcza osoby ktore nigdy nie karmily mialy duzo do powiedzenia) polozna z kolei powiedziala, zeby uwaznie sie przygladac przy produktach na które w rodzinie jest alergia (moj tata ma uczulenie na jabłka i to na tyle silne ze dusic sie zaczyna. ) a tak jesc wszystko z umiarem 🙂
Czy rzeczywiście w przypadku kolek nie warto spróbować wyeliminować nabiału? Właśnie biję się z myślami, bo jedna z moich bliźniaczek ma straszne problemy brzuszkowe, druga znacznie lepiej, ale też bywają ataki kolki. Daję probiotyk, odbijam i nic. Laktaza i symetykon też nie pomagają. A jeśli nie zaszkodzi spróbować, to minimum na jak długo wyeliminować, żeby był potencjalny efekt?